9.

 

 Tomek odwiózł Kaskę do domu.


 Był wkurzony sam na siebie.


 Z reguły korzystał z okazji, ale tym razem nie potrafił. Nie chciał. Nie tak. 


Ta blondynka tak mieszała mu w głowie, że sam nie potrafił określić własnych uczuć.


Pod blokiem zobaczyli auto Artura. 


- wejść z Tobą? - zapytał. 


- A co? Boisz się o mnie? Jestem dużą dziewczynką, tatusiu - zatrzepotala rzęsami. 


- Tsa, właśnie widzę. O niego się boję - Jawor wskazał ruchem głowy auto Kaczmarka- Ok, widzimy się na komendzie. 


Odjechał. 


- Czesc . Jestem - powiedziała wchodząc do mieszkania. 


 Zatrzymała się w przedpokoju zdejmując szpilki. 



 Artur chciał ją pocałować. Odsunęła się. 


 Wchodząc po schodach wysłała wiadomość do Tamary. 



- Miśka. Co jest? Jak Ty wyglądasz? Gdzie ty byłaś całą noc? Tysiąc razy do Ciebie dzwoniłem. Ty piłaś? - gadał jak nakręcony - zresztą, mam coś dla Ciebie. 



Blondyn podszedł do komody i wyjął czerwone,aksamitne pudełko. 

W środku była bransoletka na kostkę. 


- Wiem, że lubisz - ogarnął jej włosy z twarzy, licząc na wdzięczność z jej strony. 


Dziewczyna zrobiła minę pełna obrzydzenia.


- Świetnie się składa. Też mam dla Ciebie niespodziankę.


- Ooo. Miło z Twojej strony - przytulil ja, całując delikatnie po szyi. 



Wyplątała się z jego objęć. 


- Co jest? - Zapytał.


- Zmęczona jestem - odpowiedziała. 


- Jak zawsze. Więcej czasu spędzasz z tym całym Jaworem niż ze mną. 


- Ja nie pracuje od 6-14. Mam nienormowany czas pracy. 



- Ty, a może Ty się rzniesz z Jaworem, co? - złapał ją za ramię- przeleciał Cię już? 


 - Auć, puść, to boli kretynie . Puść, bo ci krzywdę zrobię. - syknęła wykręcając mu nadgarstek. 


 Była wściekła oskarżeniami Artura. 



Kaczmarek chciał coś jeszcze powiedzieć,ale zadzwonił dzwonek do drzwi. 


- Kogo tu niesie? - Warknal. 



- Otwórz, to Twoja niespodzianka. 



Artur stanął jak wryty widząc swojego gościa. Zatrzymał kobietę przed drzwiami, nie dopuszczając aby ta weszła do mieszkania. 



- Misiek. Bądź dżentelmenem. Zaproś żonę do środka. - Kasia stanęła w drzwiach. 



- Cześć Tamara. Zapraszam. Artur ma nam chyba coś do wyjaśnienia - prawda? - spojrzała na mężczyznę. 




Chłopak stał osłupiały. 



- Tłumacz się teraz - warknela. 



Artur bakal jakieś bzdury, motal się jak ryba w sieci. 


- Kochasz mnie? Serio? A o żonie i dziecku tylko przypadkiem zapomniałeś powiedzieć, tak?  


- To nie tak. Ja.... 


- Nie mów do mnie - podniosła dłonie na wysokość głowy, blokując dostęp do siebie - Ty myślisz, że nie wiem co rozpowiadasz o mnie swoim kumplom. Czekaj, jak ty to powiedziałeś? " Rzucisz parę tysi i zrobi wszystko co chcesz"? 



- Skąd o tym wiesz? - spojrzał zaskoczony. 



- Wiem i tyle. - Ja idę do pracy. Ty masz coś z żoną do wyjaśnienia. Jak wrócę. Ma Cię nie być. 



- To jest też moje mieszkanie - fuknal. 



- Fakt. Dobrze, to ja się wyprowadzę - wrzuciła najpotrzebniejsze rzeczy do podręcznej torby i wyszła, kompletnie nie wiedząc , gdzie spędzi noc. 



- Tomek, podjedziesz po mnie? - zadzwoniła po Jawora.


Pół godziny później auto Jawora wtoczyło się na podjazd przy jej bloku. Wrzuciła torbę do bagażnika. 



- W porządku? - zapytał, powodując u dziewczyny wybuch. 



- Nie kurwa. Nic nie jest w porządku. Całe życie mi się wywróciło do góry nogami - oparła głowę o zagłówek patrząc w okno. 


Miała łzy w oczach. 



- Uroki pracy w kryminalnym - mruknął pod nosem . 



- Dlaczego Wy macie taki problem z dochowywaniem wierności, co? - zapytała nagle patrząc na Jawora. 



 W jej spojrzeniu było to, co aktualnie czuła. 


Żal, ból, wściekłość, rozczarowanie. 


- My? - zapytał 


- A co? Ja? 



- że niby kobiety nie zdradzają ,tak? 



Kaśka niechcąco traciła wrażliwa strunę. 



- Same ze sobą nie zdradzają - fuknęła - wszyscy jesteście tacy sami. Myślicie fiutami. 




Tomek stwierdził, że nie bedzie kontynuował tej rozmowy. Kaśka była rozgoryczona i wściekła na wszystkich facetów bez wyjątku. 


Na komendzie zajęli się ponownie sprawa zabitej dziewczyny. 


Pod ich nieobecność technicy ustalili, że dziewczyna była w trzecim miesiącu ciąży, a przyczyną śmierci było otrucie cykuta. 



- cykuta? - zapytała zaskoczona- co to za świństwo? 



Bolo zaczął swoje naukowe wywody. 


- Bolo. Po polsku do mnie mów. Kto może tego czegoś używać? 


- Miała to w żołądku,więc albo zjadła sama, albo ktoś ją tym uraczył. 



Wymienili uwagi z Bolem i poszli do siebie. 



- Co myślisz? - zapytała przełożonego - kto i po co truje młoda, ciężarna kobietę cykuta? 



- Nie wiem. Musimy ustalić, kto miał powód,żeby się jej pozbyć. 



Zaczęli pracę od prześledzenia social mediow dziewczyny. Było tam dużo zdjęć z różnymi mężczyznami. 



- Interesują nas ostatnie trzy miesiące- Tomek zawęził widełki czasowe.



- Radosław Ganczarek . To z nim się spotykała trzy miesiące temu. Tak wynika ze zdjęć - powiedziała. 



Ściągnęli go na komendę. 



Facet był w szoku dowiedziawszy się, że jego była nie żyje. 



- I nie próbował Pan się z nia kontaktować? - zapytał Jawor. 



- Próbowałem. Pewnie, że próbowałem. Zrobiła mnie na 20.000. Ale nie odbierała, nie zjawiala się w pracy. Zniknęła. Byłem u jej rodziców, ale też nic nie wiedzieli. 




- Co ma pan na myśli mówiąc " zrobiła mnie na 20.000? - Tomka zainteresował ten wątek. 




- Wstyd się przyznać, ale wyciągnęła ode mnie pieniądze na operację chorego na białaczkę brata. Tyle, że ona nie ma rodzeństwa. 




Przesłuchanie nic nie przyniosło. Nie było dowodu,że mężczyzna ma cokolwiek wspólnego z zaginięciem dziewczyny. Musieli go wypuścić. 




Nadal nic nie mieli. 




Kaśka nerwowo stukała w klawisze. 




- Mam - powiedziała glosno - Wiedziałam, że gdzieś widziałam już nazwę tego klubu. 



Skupiła na sobie uwagę Jawora. 



- Anna Zagórna. Lat 22 . Zamordowana uderzeniem w tył głowy. Przed śmiercią bawiła się w klubie Alfabet.  



- Kolejna. Magdalena Piatkowska. Również dwudziestodwuletnia. Bawi się w Alfabecie. Nie wraca do do domu. Zasztyletowana. Ciało znaleziono w parku koło domu. Sprawcy nie wykryto. 




- Wiesz co łączyło wszystkie dziewczyny ? Każda z nich miała swojego suggar daddy i każda przed śmiercią bawiła się w klubie Alfabet. 




Policjanci poszli do Bola, zapytać jak dochodzenia w tamtych sprawach. 



Ani się obejrzeli jak zrobiło się ciemno. 



- Cholera - mruknęła blondynka, schodząc po schodach - miałam się za mieszkaniem rozejrzeć. 



- Jutro poszukasz. Tymczasem " Hotel U Jawora" zaprasza. Są jeszcze wolne pokoje - powiedział Jawor, szarmancko otwierając jej drzwi od auta. 




- TSA. Hotel u Jawora, czy schronisko dla bezdomnych psów? 




- A to jakaś różnica? - roześmiał się. 




Tomasz zlapał się na tym, że coraz częściej się przy niej uśmiechał. 


Ta mała wniosła w jego poukładane życie odrobinę szaleństwa. I chociaż czasem wkurzała go słuchaniem muzyki ,częstym śpiewaniem w aucie i ciągłym gadaniem , zaczynał ja lubić. 


Miała w sobie cechy jego poprzednich partnerek, niezależność i charakterek Kingi, wyniosłość i tajemniczość Górskiej, połączone w jednym ciele. I to jakim ciele. 


Głęboko w pamięci utkwił mu widok Kaski leżącej na jego łóżku, była taka seksowna, delikatna, bezbronna. 


I na wyciągnięcie ręki. Mógł z nią zrobić co tylko chciał. I tak by rano nic nie pamiętała. 


Rano zgarnęli Bola i poszli do Kubisa ustalić co dalej. Sprawę jednej z zabitych prowadzili Paulina z Kubą, którzy byli już w gabinecie inspektora. 


- Dobrze, żeby ktoś miał ten klub na oku - odezwała się Wach, patrząc wymownie na Jawora i Kaśkę. 



- Ze my? - zapytał Jawor pokazując na siebie i stojąca obok Pobłocka. 



- No. A co? My? - sarknela Wach - Wyglądacie jak ojciec z córką. Najlepiej wtopicie się w tło. 



- A to jest akurat niegłupi pomysł Paulina- odezwał się Kubis. 



- Mowy nie ma- wtrąciła się Kaśka- Jawor? . Suggar daddy? Przecież on wygląda jakby go starzy kablem od pilota bili. Nie przejdzie - sarknela rozbawiona. 




- Ty się znasz na tych wszystkich fatałaszkach, samochodach , perfumach - przerwał jej Kubis -Pomożesz Tomkowi się przygotować. Tylko nie zrujnuj budżetu komendy.  



- Szef prosi o niemożliwe. Mam w ciągu kilku godzin zrobić to, co inni robią miesiącami? 



- Do roboty - zarządził . 



- Paulina, a ty pamiętasz o tym challengu? Musimy to dzisiaj zrobić. 



- Tak, pamiętam. Dołączyło się kilka osób. 



- To może teraz, potem może nie być czasu? 



- No możemy. Hej. Ekipa. Robimy #policechellenge. - krzyknęła Paulina klaszcząc w rece- widzimy się za chwilę na parkingu. 



- Obiecałeś- powiedziała zanim Jawor zdążył powiedzieć cokolwiek. 



Chwilę później, cała załoga komendy spotkała się na parkingu, biorąc udział w wyzwaniu. 



- szefie, szef też? - w oczach Pobłockiej migały iskierki. - Dzięki. 



- A co? myslalas? Że ja taki boomer jestem? Takie akcje warto wspierać. 




- 48, 49,50 - sapał Jawor. Skończywszy wstał patrząc na Pobłocka z tryumfem. - Co Mała? Myślałaś, że Jawor, to tylko kanapa i piwko, co? 


- No nie zauważyłam, żebyś jakiś sport uprawiał. Dobra, zbieraj się. Jedziemy zrobić Cię na bóstwo. Musisz wyglądać jak facet ociekający kasą. 



Zawiozła go do swojej koleżanki fryzjerki a sama pojechała do domu przygotować się. Zanim Sandra podrasuje Tomka minie kilka godzin. 



Ona w tym czasie upchnie gdzieś swoje archiwum. Rzeczy nie miała dużo. Wbrew powszechnej opinii cała jej garderoba zmieściła się w jednej torbie,ale zgromadzone materiały na temat zaginięć z ostatnich dziesięciu lat? 


To wymagało osobnego pomieszczenia. 



************


- A szefowa to dzisiaj nie w pracy?- zapytał Wojtala, widząc szykująca się Kaśkę. 


- Jesteśmy w pracy Janusz.  Prowokacje robimy z Jaworem, zginęły trzy młode dziewczyny, które łączy klub i sponsorzy. 


- Jak wyglądam?  - zapytała skończywszy. 


- Jak dwa miliony dolarów - powiedział rozanielony Janusz- Eeee- machnął ręką- jak pięć milionów. 


- Kochany jesteś. Ciekawe jak się Jawor zaprezentuje. 


- Szef nie będzie zachwycony tymi maseczkami na twarz- zachichotał. 


- No. Nie będzie. Ale może chociaż trochę przybliży go to do wyglądu człowieka - zaśmiała się. 


Pół godziny później Jawor zadzwonił, że czeka pod klatką. 


- Przepraszam- wychodząc minęła mężczyznę z różą, czekającego przed klatką. 


Wyciągnęła telefon i wystukała numer. 


Usłyszała za sobą dźwięk telefonu u faceta, obok którego właśnie przeszła. 


- Jawor? -  Odwróciła się z niedowierzaniem . 


Mężczyzna bez słowa podał jej różę. 


Ciemne, ostrzyżone włosy i delikatna opalenizna, silnie kontrastowały z bielą koszuli. 


 Obcisłe, doskonale dopasowane dżinsy, uwypuklały długie nogi i wąskie biodra. 


W dodatku te ciemne niczym niebo przed burza oczy, schowane pod okularami Raybann. I ten zapach zwalający z nóg. 


Głośno przełknęła ślinę wpatrując się w niego. 


Tomek dłuższą chwilę nie odzywał się, próbując stłumić śmiech. W końcu nie wytrzymal. 


- Wiesz, że ja się na Tobie zemszczę za to? - powiedział rozbawiony.


- Za co? W końcu wyglądasz jak człowiek  - powiedziała, nie mogąc oderwać oczu od Jawora. 


Sandra miała go lekko podrasować, ale to co zrobiła ,przeszło najśmieszniejsze oczekiwania dziewczyny. 


- Zemsta będzie slodka- uśmiechnął się tajemniczo.


 O Alfabecie dowiedzieli się, że to klub do którego przychodzą panowie, którzy chcą ,w ramionach swoich młodszych kochanek, zapomnieć o trudach dnia. 


- Wiesz, że będziemy musieli się całować- powiedział z dwuznacznym uśmiechem, wpatrując w nią tak, że czasem czuła to spojrzenie każda komórka ciała. 


- Z Tobą? Nigdy w życiu!!!!! - wybaluszyla oczy. 


Mężczyzna zastanawiał się, czy ona naprawdę nie pamięta tego, co się wydarzyło jak spala u niego, czy tylko tak świetnie udaje. 


- A Ty dasz radę w tym stroju? - zapytał, robiąc jej zdjęcie.  Rozbawieni zrobili sobie kilka fotek. 


Dziewczyna miała na sobie prosta , czerwoną sukienkę Versace, która kończyła się dokładnie w połowie ud. 


Wysokie, czarne sandałki na  cienkiej szpilce niwelowały różnice wzrostu, jaka normalnie dzieliła funkcjonariuszy. Do tego skórzana kurteczkę do pasa. Całości dopelnialy złote dodatki i czarna torebka Dolce& Gabbana, trzymana w ręku. W niej tylko odznaka i broń.  Włosy upięte w fikuśną fryzurę tworzyły wrażenie, że Jawor, jej sponsor , naprawdę śpi na pieniądzach. 


 - Czekaj, zapomniałam czegoś - pochyliła się do przodu, seksownie wypinając pośladki. 


Z bagaznika wyjęła wodę i okulary słoneczne, powodując u policjanta przyspieszone bicie serca.


Szarmancko otworzył jej drzwi. Płynnym kocim ruchem rozsiadła się na siedzeniu, seksownie popijając wodę.


W spodniach zaczęło robić się dziwnie ciasnawo. Zaklął w duchu, bo to nie pora ani miejsce na tego typu rzeczy. Ale jego ciało wyraźnie jednoznacznie określiło swoje pragnienia.


Jakim prawem ona wygląda tak… tak pięknie?


O nie! Nie podda się. Poza tym wystarczy tylko zaspokoić zmysły i będzie po wszystkim. 


Od dawna miał na nią ochotę, ale był jej przełożonym.  Przynajmniej tak to sobie tłumaczył. 


Mógłby mieć kłopoty, gdyby zrobił cokowiek na komendzie, ale w klubie?  Kubis dał mu wolną rękę. Cokolwiek zrobi, w raporcie ukryje to pod przykryciem czynności śledczych. 


Podjechali pod Alfabet kompletnie nie świadomi tego, jak bardzo ten wieczór zmieni ich dotychczasowe życie. 


Tomek wysiadł, obszedł samochód i otworzył drzwi, podając dłoń swojej towarzyszce. 


- Nie przyzwyczajaj się - mruknął. 


Klub mieścił się w kamienicy w centrum miasta. 


Był luksusowy, dopasowany do potrzeb klientów.  Czerwone kanapy, przyciemnione światło i złote przepierzenia gwarantowały dozę intymnosci. 


- Wygląda jak luksusowy burdel - stwierdził pod nosem. 


Blondynka spojrzała zaskoczona. 


- Stały bywalec? - zaśmiała się. 


- Yeee. Ja nie muszę płacić za seks - wybakal zmieszany. 


- Mhm- mruknęła z niedowierzaniem.


Brunet zgromil ją wzrokiem. 


- o kamerach możesz pomarzyć - zauważyła, lustrując lokal wzrokiem. 


Usiedli w swojej loży i chwilę obserwowali towarzystwo.  Część osób bawiła się na parkiecie, część zajmowała sobą za złotymi przepierzeniami, którymi oddzielono poszczególne loże. 


Dla bardziej chętnych, lokal miał też specjalne pokoje. 


Jawor podszedł do baru. 


- Dla mnie Gin z tonikem, a dla tego kociaka - pokazał głową na towarzyszkę - whisky z colą. 


Położył na ladzie banknot dwustuzlotowy. 


Barman wziął się za przygotowanie drinków. 


- Nie widziałem Panstwa wcześniej - zauważył. 


- Bo jesteśmy tu pierwszy raz . Musimy się z moim maleństwem chować po kątach. U mnie żona - mruknął z przekąsem - a mała ma ojca gliniarza w kryminalnym. Strasznie nadęty typ. Nie akceptuje tego. Wie pan jakie są psy. Słabo opłacani i wiecznie sfrustrowani. 


- Rozumiem, że jest pełnoletnia? - zapytał barman. 


 Jawor miał zamiar coś powiedzieć, ale chłopak stojący za barem ubiegł go. 


- Rozumie pan, szef bardzo dba o renomę i bezpieczeństwo klientów. Jeśli jest niepełnoletnia to raczej sok nie whisky. 

Policjant zaśmiał się. 

- Bez obaw. Moja kocica jest pełnoletnia - odebral napoje. - A gdybyśmy chcieli.....


- Mamy specjalne pomieszczenia. Oczywiście niemonitorowane - barman w lot złapał aluzje. 


-Reszty nie trzeba. 


Zaskoczony barman schował do kieszeni stuzłotowy napiwek. 


- Widzę, że się zaprzyjaźniłes z barmanem ? - zaśmiała się kiedy mężczyzna wrócił do stolika.


-Taa . Barman jest jak ksiądz. Wie wszystko o wszystkich - powiedział, podając jej szklankę. Kiedy ich dłonie zetknęły się, Tomka przebiegu dreszcze. Dziewczyna ,spod firanki gęstych rzęs, spojrzała w oczy śledczego. 

- Nie patrz tak na mnie - mruknął, przełykając ślinę. 


Siedzieli na sofie, sącząc drinki, rozmawiając o wszystkim i o niczym. 


- Widzisz Jawor. Gdyby nie ja, to nie pilbys oficjalnie na służbie - zmieniła nagle temat. 


- No, to prawda - powiedział, delikatnie wodząc czubkami palców, po nodze dziewczyny. 


Spojrzala oburzona. 


- Łapy przy sobie - warknela.


- Wyluzuj mała. Musimy wyglądać naturalnie. Chyba nie chcesz położyć dochodzenia? - wpatrywał się w nią roziskrzonymi oczami. 


- Nie prościej było wpaść tu z blachami, zamknąć to całe towarzystwo i dokładnie przesłuchać? - próbowała oponowac strącając dłoń Tomka ze swojej nogi. 


- Nic by nie powiedzieli. Nie ma kamer. Nic nie udowodnisz. Chodź, zatańczymy. - złapał dziewczynę za rękę i przyciągnął do siebie, zanim ta zdążyła się sprzeciwić. 


Przeszli do drugiego pomieszczenia. 


- Wyluzuj się trochę, strasznie sztywna jesteś - mruknął jej do ucha przytulając do siebie. 


W pewnej chwili dziewczyna poczuła jego dłonie, przesuwające się z pasa dół. 


- Przeginasz. 


- Csiiii. Barman nas obserwuje. Udawaj zawstydzoną - poczuła jego oddech na szyi . Drgnęła. 


- Bierz łapy. Bo pożałujesz. 


- Taaa? A co mi zrobisz? - roześmiał się przenosząc dłonie na jej pośladki.


Dziewczyna w mgnieniu oka zrozumiała swoje położenie.  Są na służbie. Jawor, cokolwiek zrobi i tak usprawiedliwi to czynnościami. A ona? Nie może zrobić nic. 


O nie. Nie podda się bez walki. Jeden facet się nią bawił. Żaden inny nie będzie. Postanowiła,że nie będzie dla nikogo pogotowiem seksualnym tylko dlatego, że wygląda jak wygląda. 


Chce się Jawor zabawić? To się zabawimy. 


Zapomniała o całym świecie, o wszelkich obiekcjach. Przymknęła oczy i całkowicie się poddała .Miała sporo grzeszków na sumieniu, ale nigdy wcześniej, żaden mężczyzna nie działał na nią w ten sposób.


Chyba to wyczuł, bo poczuła jak się uśmiecha.


 - Nigdy w życiu, co? – wyszeptał jej do ucha. 


Potem delikatnie, czubkiem języka objechał jego kontury, lekko przygryzł płatek i kreśląc linię wzdłuż żuchwy, dotarł aż do ust. 


Tam zatrzymał się na moment, tak blisko, że ich wargi dzieliły zaledwie milimetry. Czuła jego oddech, pachnący miętą i czymś jeszcze i podniecenie tak silne, że kolana miała jak z waty.


Dziewczyna przymknęła oczy. 



– Jeszcze nie . – Położył palec na jej nabrzmiałych wargach. Po chwili poczuła dotknięcie czegoś chłodnego na szyi. 


Dotknęła przedmiotu. 


- Pasuje ci  - szepnął, kolejny raz omiatając jej szyję oddechem - mówiłem ci już, że pięknie wyglądasz?


Otworzyła oczy i napotkała kpiące spojrzenie, tym razem także pełne pożądania. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

22.

16.

17