7.

- Pogadamy w końcu? - zapytał śledczy jadąc na miejsce znalezienia ciała. 



Był zmęczony, wkurzony, a panująca między nimi atmosfera nie ułatwiała pracy. 



-  Mów - powiedziała szorstko. 



Jawor wciągnął powietrze 



-  przeprosić cię chciałem . Tak, nie zawsze byłem dwukropkiem ( podkomisarzem) , też popełniam błędy, i nie jestem nieomylny.  Jestem idiotą - wyrecytował na wdechu.




Kaśka uśmiechnęła się pod nosem . 



- To jak? Między nami ok, partnerko ? - zapytał Jawor robiąc słodka minke. 



- Partnerko?  Myślałam, że ostatni awans jaki dostałam , to był ten na siersciucha ( sierżanta), a tu proszę. Partnerka. - roześmiała się - źle pracujesz przeponą Jawor. 

Klepnela go wierzchem dłoni w brzuch.


- Ale za kare zrobisz to ze mną ...


Jawor spojrzał zaskoczony z dwuznacznym uśmiechem.  


- Cooo? 


Policjantka teatralnie przewróciła oczami. 


-   Jest taka akcja # policechallenge . Dostaliśmy wyzwanie od Speddow, i z mojej starej komendy. Polega na zrobieniu pięćdziesięciu pompek. Wszystko nakręcamy, wrzucamy do sieci i zbieramy kasę dla chorego dziecka. 


- Pięćdziesiąt? Pompek ? - skrzywił się Jawor.


-dla chorego dziecka.  No chyba,że tchorzysz. To poproszę chłopaków z OP. ( Oddział Prewencji) któryś napewno jest w formie. 


- Ja? Tchórze? Ja? - oburzył się policjant - aaaaa, że niby ja nie jestem w formie? Tak? 


Wzrygnela ze śmiechem ramionami. 


Temat pompek się uciął bo dojeżdżali na miejsce zdarzenia. Z rzeki wyłowiono ciało kobiety.
Były w zawansowanym stanie rozkładu. 


- Kurwa, było mówić, że zgniłka macie. Przygotowal bym ją jakoś. - wkurzył się policjant widząc wymiotująca koleżankę. 


- ja się chyba nigdy nie przyzwyczaję. 


- przyzwyczaisz się. Każdy się przyzwyczaja. 


Technicy, którzy przybyli na miejsce, stwierdzili, że dziewczyna leży w wodzie od ok dwóch tygodni. Wysoka temperatura wody przyspieszyła rozkład ale udało się ustalić tożsamość kobiety. 


- Magdalena Jarosinska. Lat 22. Zaginiona miesiąc temu. 


Śledczy pojechali do rodziców dziewczyny poinformować o jej śmierci. 


Stanęli przed bramą domu, w którym mieszkala denatka. 


- Powiesz im - powiedział tonem nieznoszacym sprzeciwu. 


- Chyba zartujesz. - zaprotestowała - Jak ja mam powiedzieć tym ludziom, że ich córka nie żyje? 


- Im szybciej się tego nauczysz, tym lepiej. To jest polecenie służbowe. Chciałaś pracować w kryminalnym? To pracujesz. 


Jawor chwilami bywał bezwzględny i  bezkompromisowy. Tak dla przestępców jak i dla podwładnych.  To była jedna z takich chwil. 



Drzwi otworzyła matka dziewczyny. 


Elegancka, atrakcyjna brunetka w dwurzędowym kostiumie.  Na twarzy widać było ślady przemęczenia. 


- Pani Aldona Jarosinska- zapytała patrząc na kobietę. 


- Taak. O co chodzi? - odpowiedziała smutnym głosem. 


- Komenda wojewódzka Policji. Sierżant Katarzyna Pobłocka i podkomisarz Tomasz Jawor, możemy porozmawiać? 


- Proszę - kobieta odsunęła się od drzwi, wpuszczając ich do salonu. 


Wnętrze było jasne, przestronne. Ciemnobrązowe meble kontrastowały z beżowymi ścianami. 


Młoda policjantka,  przez dłuższą chwilę wpatrywała się w kobietę nie mogąc dobrać słów. 


- Czy Magdalena Jarosinska, to pani córka? - zaczęła niesmialo. 


- Tak. Znaleźliście ja? - powiedziała z nadzieją w głosie matka zamordowanej. 


- Tak. Jej ciało wylowiono dzisiaj z rzeki, koło mostu. Bardzo nam przykro - wyrecytowała patrząc gdzieś nad ramieniem kobiety. Nie potrafiła spojrzeć jej w oczy. 


- Nieeee - rozległo się głośne szlochniecie . Kobieta nagle osunęła się na ziemię. 


Kiedy  doszła do siebie wypytali ją o wszystko, ale niczego konkretnego się nie dowiedzieli. 


Rodzice zawsze wiedzą najmniej o swoich dzieciach. 


W  mieszkaniu zabezpieczono laptopa kobiety.


Dziewczyna studiowała, pojechali więc na uczelnię rozpytac o zaginioną.  


- Serio, znaleźliście Magdę? - zapytała Jagoda Kuc, przyjaciółka zaginionej - nareszcie. 


- Tak, to bez wątpienia Pani Jarosinska. Co może nam Pani powiedzieć na jej temat. Kto mógłby życzyć jej śmierci? - powiedziała Pobłocka. 


Na temat dziewczyny dowiedzieli się,że była bardzo lubiana, pracowita, ale lubiła się zabawić. 


- Spotykała się z kimś? - zapytał nagle Jawor. 


- Tak. Miała faceta. Dużo starszego faceta. Ale byli ze sobą szczęśliwi. 


- Pamiętasz może jak on się nazywał? 


- Adam Rutkowski ,Rudnicki, Rudnik. Jakoś tak. Jest biznesmenem. 


- Był jej facetem czy sponsorem ? - zapytała wprost Pobłocka. 


- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. 


- Ok. Gdyby cokolwiek ci się przypomniało, daj znać - zakończyła rozmowę podając dziewczynie bilecik ze swoim numerem. 


Pojechali do mężczyzny, z którym spotykała się Jarosinska. 


- pan Adam Rudnicki?  - zapytali, po ustaleniu tożsamości mężczyzny. 


- Tak? O co chodzi? 


- Policja- nie zdążyli wyciągnąć odznak kiedy mężczyzna rzucił się do ucieczki. 


- Nie no, serio ? - mruknął Jawor, biegnąc za Rudnickim. 


Chwilę później ten poślizgnął się i upadł. 


- Dobra, to teraz pogadamy inaczej - Kaśka skuła mężczyznę i pomogła mu wstać - sierżant Katarzyna Pobłocka i podkomisarz  Tomasz Jawor, Komenda Wojewódzka Policji. Pan pozwoli z nami. 


Odwieźli mężczyznę na komendę. 


- Znał Pan Monikę Jarosinska? - zapytał wkurzony Jawor


- Nie, kto to? - skłamał. 

 
- Jej ciało wyłowiono dzisiaj z Odry.  


- I co ja mam do tego? 


- Znaliscie się.  Podobno był pan jej, jak to się teraz mówi , " sugar daddy" - utkwił wzrok w mężczyźnie. 


- Dobra,słuchajcie. Znałem Monikę, ale jej nie zabiłem. Jasne? 


- Kiedy pan ją widział ostatni raz? - zapytała Pobłocka. 


- Jakiś miesiąc temu. Byliśmy w Alfabecie. Spędziliśmy tam wieczór, potem pojechaliśmy do mnie. Monika wyszła ode mnie żywa. 


- Ktoś to.moze potwierdzić? 


- nie.

 Kaśka wzięła do ręki zdjęcie mężczyzny z jakąś kobieta. 


- A to? Kim jest ta kobieta? 


- Moja żona- mężczyzna wyraźnie się zmieszał. 


- Gdzie ja znajdziemy? 


- żartuje Pani? Ona nie może się dowiedzieć. 


- Było wcześniej myśleć. Gdzie znajdziemy Pana żonę - powtórzyła z naciskiem. 


- nie powiem. 


- Albo pan powie nam ,gdzie znajdziemy Pana żonę i pogadamy z nią dyskretnie,albo wezwiemy ja oficjalnie. Narazie zostaje pan na dołku. Czym chata bogata. 


- Nic więcej nie powiem bez adwokata . 


Jeden z policjantów odprowadził mężczyznę. 


- Co sądzisz? - zapytał. 


- Kłamie. Ale gdzieś już widziałam nazwę tego klubu. - blondynka usiadła do komputera. - alfabet, alfabet- powtarzała przymrozywczy oczy. 


- Dobra, kończymy na dziś -zarzadzil Tomek. 


- Idź, ja zostanę. Coś mi nie pasuje. Muszę to sprawdzić. 


- Pies złapał trop, co ? - zaśmiał się Jawor. 


- Sam mnie tego nauczyłeś - puściła mu oczko rozbawiona. 

Patrząc przez okno za odjeżdżającym Jaworem, zauważyła,że chwilę później spod komendy, w tym samym kierunku odjechało jeszcze jedno auto. 



Siedziała jeszcze kilka godzin, szukając przy okazji jakichś śladów w swojej sprawie. 


Szukała zaginionej przed laty starszej siostry, po której została jej tylko połówka wisiorka, który nosiła przy sobie. 


Po powrocie do domu wykąpała się, zrobiła sobie tosty z awokado i usiadła do kolacji kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. 


Wstała otworzyć, kompletnie nie świadoma tego, jak bardzo ta wizyta zmieni jej życie. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

22.

16.

17